To co rzeźbi pan Stanisław jest zupełnie inne od tego, co do tej pory można było spotkać. Rzeźbiarz nazywa to pałubami. Twarz – jak mówi – jest w kawałku drewna, trzeba ją tylko odkryć. Rzeźbi… siekierą. Odsłania to co jest zasłonięte, a potem maluje: oczy, brwi, usta… Dawno temu jego rodzina osiadła w Gruszowie. Była tu z pokolenia na pokolenie, teraz to miejsce pana Stanisława.